This post is also available in: English (angielski)
– To nie są tylko kolorowe tkaniny, to jest moja tożsamość, kraj, z którego pochodzę, smak mojego dzieciństwa.
– opowiada mi Virtue Shine, projektantka mody, która pochodzi z Ghany, a teraz szyje wspaniałe kolorowe stroje w hrabstwie Galway.
Styczeń w Irlandii nad dzikim Atlantykiem daje się we znaki. Ulewne deszcze, wichury, grad, tymczasem ja wchodzę do studia Virtue. Dookoła dostrzegam setki niezwykłych tkanin, każda ma inny wzór i wyraźne kolory. Na wieszaku zaś wiszą już gotowe stroje: sukienki, spódnice, żakiety, szale, torby oraz ptaki.
– Praca z kolorami tutaj w Irlandii, gdzie tak często niebo jest zachmurzone jest wielkim przywilejem, bo kolor podnosi nastrój i tym samym często może rozjaśnić nam szary dzień.
Pasja może przyjść niespodziewanie
– Moja babcia prowadziła hurtownię tkanin w Ghanie. Kobiety przychodziły do niej kupować tkaniny, które następnie sprzedawały na rynku „Makola” w Akrze, stolicy Ghany. Z kolei moja mama była jedną z niewielu kobiet, które zaczęły importować i eksportować wysokiej jakości afrykańskie tkaniny do i z Europy.
Virtue już od dzieciństwa żyła więc wśród pięknych tkanin. Jednak dopiero po wielu latach odkryła, że chce sama szyć ubrania.
– Mieszkałam wtedy w Nowym Jorku, tego lata żar lał się z nieba, a ja byłam w ciąży i czułam się niekomfortowo niemal w każdym ubraniu. Postanowiłam więc uszyć sobie „spódnicę wrap”, zawijaną wokół bioder, najpierw jedną potem kolejne. Mogłam je nosić w najróżniejszy sposób, nawet jako sukienki. Kiedy zobaczyli je moi znajomi namawiali mnie, bym uszyła jeszcze więcej dla innych, ale wówczas nie bardzo chciałam szyć na większą skalę. Dopiero gdy spędzałam długi czas w domu opiekując się swoimi dziećmi wzięłam się za szycie, bo potrzeba tworzenia mocno dobijała się do mnie i jest we mnie do dziś. Głowa aż kipi mi od pomysłów.
Kolorowe stoisko Virtue wygląda jak lato w środku zimy
Pierwszy raz spotkałam Virtue na Bożonarodzeniowym Targu w Tribeton, w Galway. Moją uwagę przyciągnęło pełne kolorów stoisko, które wyglądało jak lato w środku zimy. Były nawet na nim piękne różnokolorowe ptaki i dużo czasu zajęło mi, aby wybrać jakiś na prezent, bo wszystkie miały coś w sobie. Kupiłam wtedy także dla siebie komin na szyję w kolorze pomarańczowo-turkusowym, z motywem liści, uwielbiam jesień. Kolorystyka i wzór wydały mi się wprost dla mnie stworzone. Teraz kiedy noszę swój komin czuję niezależną radość, która przebija się do mojego wnętrza z tych barw nawet jeśli jestem smutna.
Afrykańskie tkaniny niosą w sobie wiadomości
Jak się okazuje wzory na nich mają różnorodne znaczenie. Na przykład motyw skorupy żółwia to informacja: Jestem silna.
– W Ghanie kiedy pierwsza żona chce powiedzieć coś drugiej kobiecie, która zostaje żoną jej byłego męża, a nie może tego zrobić słowami, zakłada odpowiednią sukienkę.
African wax print to termin, który określa afrykańskie tkaniny ze stuprocentowej bawełny, w żywych kolorach, z najróżniejszymi motywami. Wzory na nich drukowane są za pomocą żywic woskowych i barwników, dzięki czemu efekt uwidacznia się po obu stronach tkaniny. Wosk chroni barwnik przed wniknięciem w tkaninę i w ten sposób powstają wzory.
Stroje uszyte przez Virtue wyróżnia oprócz tkaniny także komfortowy styl.
Spódnice mają kieszenie, a sukienki są luźne, lecz w efektownym stylu, szale zaś dwustronne, tak samo jak kominy, które dodatkowo są podszyte milutkim polarem.
Elementy z japońskiego designu
Niektóre stroje, które dostrzegłam na stoisku Virtue wydały mi się bardzo japońskie: żakiety przypominające stroje samurajów, albo krótkie kimona z jedwabiu. Wtedy nie bardzo mogłam sobie wytłumaczyć skąd nagle taka kombinacja. Tymczasem okazało się, że
– Bardzo lubię japońską kulturę. Podoba mi się w niej prostota a zarazem wyrazistość. Czy wiesz, że i Japończycy interesowali się wzorzystymi tkaninami z Afryki, a wpływy afrykańskie można odnaleźć w japońskich kimonach.
Od dwóch lat Virtue prowadzi własny biznes: Emerald and Wax, który jak sama podkreśla jest cząstka jej kraju. Tkaniny wybiera na bazarze w Ghanie na podstawie zdjęć, które przesyłają jej brat, kuzyn oraz różni sprzedawcy.
-Zawsze kupuję tylko te materiały, które w jakiś sposób mnie ujmują i naprawdę mi się podobają.
W swojej kolekcji ma jednak też materiały, których nigdy nie potnie, bowiem stanowią one dla niej wartość sentymentalną. Jeden z nich ma nawet 60 lat i należał wcześniej do jej babci.
-Kiedy patrzę na te tkaniny powraca do mnie dokładny smak jedzenia, które wtedy jadłam, widzę w co bawię się z rodzeństwem i słyszę co mówi do mnie babcia.
W małym studiu nieopodal Galway, gdzie za rogiem szumi Atlantyk powstaje połączenie serca Ghany i europejskich doświadczeń.
Sztuka noszenia
Wychodzę ze spotkania naświetlona słońcem, choć na zewnątrz nadal sztorm. Nie mogę doczekać się kiedy ubiorę niezwykłą spódnicę, którą dostałam w prezencie od Virtue. Wzór na niej przypomina wielkie nowoczesne bloki, które według mojej wyobraźni unoszą się na tle trawy o barwie khaki.
-Kiedy nosisz taki wzór mówisz światu: „Moje życie jest w moich rękach”.
Paraduję więc w pięknej spódnicy przez deszczowe Galway. Jest rozłożysta, choć nie balowa, odpowiednia w długości, ma kieszenie i pasuje do wielu moich bluzek.
Dlaczego czuję w sobie blask?
Bo spódnica jest bardzo komfortowa i wydaje się, że odkryłam idealny fason dla siebie? A może dlatego, bo mam na sobie słońce z Afryki, którym podzieliła się ze mną niezwykła osoba.
Czy poczuliście trochę Afryki w swoich sercach? A może dziś jest czas na założenie wyjątkowej spódnicy?
Fotografie są własnością Virtue Shine. Wszystkie prawa zastrzeżone.
piękne tkaniny i spódnice, bardzo lubię wielokolorowość, kolory dodają mi energii, zaś czerń, szarość ją zabiera; moje rękodzieła często mają styl “wieś śpiewa i tańczy” tak są kolorowe nawet gdybym nie chciała 😀