W słoneczną niedzielę sierpnia siedzę przy stole Williama Butlera Yeatsa i piszę kilka myśli dla mistrza. Na biurku leży zeszyt, mnóstwo luźnych karteczek, długopis, pióro oraz kałamarz. Przez okno obramowane na zielono wpada światło. Zamyślam się, uśmiecham, spoglądam na rude i żółte kwiaty w wazonie. W kredensie stoją stare książki i niebieski dzbanek na herbatę poety.
Continue readingCategory Miejsca
Lizbońskie roztęsknienie
Znów siedzimy na seledynowych krzesłach na brukowanym chodniku. Witrynę lokalnej kawiarni Despensa N.6 przenika słońce. Na śniadanie bezglutenowe naleśniki z brzoskwiniami albo gryczany chleb z żółtym serem. Wszystko jest Lizboną.
Continue readingWędrówka po londyńskim Camden
Pociąg wyjeżdża na stację St. Pancras International. This is London your finnal destination – słyszę z głośnika i czuję miły dreszcz. Już za chwilę przemierzamy wąskie korytarze metra. I wysiadamy na Chalk Farm. Ależ piękny budynek stacji.
Continue readingSkrzydła Fridy Kahlo
Po co mi nogi, kiedy mam skrzydła.
-napisała Frida Kahlo w swoim dzienniku. Jako dziecko zachorowała na polio. Potem uległa poważnemu wypadkowi autobusowemu. Komplikacje spowodowały, że musiała mieć amputowaną nogę poniżej kolana. Jednak nic jej nie powstrzymało, by żyć po swojemu i stać się największą meksykańską artystką.
Continue readingHelsinki bez makijażu
Nie trzeba ze wszystkim zdążyć, gnać tu i tam… można było po prostu być, rozejrzeć się aż się zobaczy.
Wsiadam w tramwaj numer 4 i jadę na wyspę Katajanokka. To najstarsza dzielnica Helsinek, gdzie wychowała się pisarka Tove Jansson. Kiedy wysiadam i idę w górę ulicy, nagle decyduję się podjechać jeszcze jeden przystanek. Widzę kolejny zielony pojazd, biegnę a chłopak, który idzie chodnikiem wraca się i przybiega pierwszy, żeby zatrzymać dla mnie ten tramwaj.
Continue readingBruksela z przyjaciółką
Zaczyna się na dworcu Gare Du Midi, gdzie wysiadam z pociągu pomalowanego sprayem i niemal od razu biegnę po gofra z cukrem. W tle gwiżdżą pociągi do Amsterdamu, Paryża, Londynu. Ale ja chcę być tylko w Brukseli. To tu przyjechałam, żeby spotkać się z przyjaciółką w połowie drogi.
Continue readingSpacer po domu w Galway
W kolejną niedzielę lutego nad miastem ćwierkają ptaki. Chociaż w ogóle ich nie widzę, bo idę skrótem przez dworzec autobusowy. Ludzie wylewają się na Eyre Square. A ja wreszcie mam na sobie dżinsową kurtkę, tą podszytą futrem.
Continue readingBrownie na koralowej plaży
Turkus rozbija się o skały wzdłuż drogi R336. Przelotne słońce rozświetla wrzosowiska pełne skał, które ciągną się jak w filmie. Zatrzymujemy się w Carraroe przy fioletowej kawiarni Bia Blasta, którą kiedyś pokazała mi Liza. Próbuję sobie przypomnieć jak w języku Gaelic mówi się “Hello” , bo w tym rejonie 80% mieszkańców używa na co dzień tego języka.
Continue readingLokalna Kopenhaga
Włączam elektryczny jazz duetu Svaneborg Kardyb i wysiadam znów na placu Enghave w kopenhaskim Vesterbo. Ludzie siedzą na drewnianym chodniku wokół skweru nad stacją metra, przy stolikach w Navnlos Kaffe & Bar lub na ławkach, krawężnikach, trawnikach obok kamienic. Mają kawę z termosu lub z kawiarni. Chrupią świeżutkie spandeury z lokalnego Bageried BRØD.
Continue readingSny o Sewilli
Puedo escribir los versos a más de 40 grados esta noche (Pablo Neruda)
Gdy w Galway wieje sztormowy wiatr i błyszczy ostatnie letnie słońce, wzdycham do miasta Herkulesa – boga podróżujących. Sewilla to dla mnie gorący żółty zmieszany ze skórkami pomarańczy, błękitem i malachitowym. Mosiężne bramy a za nimi ogrody jak z “Baśni Tysiąca i Jednej Nocy”. Czerwone autobusy i Santa Justa stacja pociągów, na której wysiadam lub wsiadam z wypiekami na twarzy.
Continue reading