This post is also available in: English (angielski)
Kobietom, które wątpią w wartość i siłę swojej historii
dedykacja z książki
Dziś po raz pierwszy na blogu przedstawiam Wam prozę, która jest jak wielowymiarowa podróż. „Wszystkie kwiaty Alice Hart” – to debiut Holly Ringland. 415 stron, które przeczytałam niemalże jednym tchem, a dokładnie przez dwa popołudnia.
Perłowy słonokrzak – moja ukryta wartość
Historia Alice Hart jest wypełniona przemocą zadawaną jej przez ojca, ucieczkami, bólem dziecka i kobiety, która chce odnaleźć siebie. Dla mnie to literatura drogi poprzez wnętrze zranionego człowieka, a także wzdłuż morskiej, soczystej i pustynnej Australii. Tło tej niebanalnej opowieści stanowią kwiaty, które rosną w rozmaitych rejonach tego tajemniczego kontynentu. Ich opis i znaczenie rozpoczyna każdy rozdział książki i jest zarazem informacją o momencie życia, w którym aktualnie znajduje się bohaterka.
Alice od dzieciństwa przebywa wśród kwiatów. Najpierw pielęgnuje je wraz z mamą w ogrodzie, a po tragicznej śmierci obojga rodziców oraz ukochanego pieska, gdy ze szpitala zabiera ją babcia, której wcześniej nie znała, odkrywa, że kwiaty stanowią fundament jej rodzinnej historii i skrywają skomplikowane rodzinne perypetie.
Dziewczynka, a później młoda, piękna kobieta długo walczy, by poznać prawdziwą historię. Holly Ringland zdaje się wysyłać nam wiadomość, że istnieje przyszłość po związku z napastliwym mężczyzną. Moim zdaniem autorka świetnie przedstawiła wnętrze kobiety pełnej rozszalałych uczuć oraz pytań bez odpowiedzi. Zastanawiałam się, czy przed napisaniem powieści, Ringland zgłębiała prawdziwe historie kobiet, które doświadczyły w swoim życiu przemocy. A może opisała kawałek swojego własnego doświadczenia?
Książka ma w sobie poezję
Już na pierwszej stronie czytamy wiersz. A same nazwy kwiatów brzmią iście poetycko, jak choćby kwiatki flanelowe, które aż chcemy dotknąć.
W powieści odnajdziemy również fragmenty mitologii i kultury Aborygenów. Autorka bowiem przez cztery lata pracowała z rdzenną ludnością na zachodniej pustyni w Australii i jak pisze na swoim blogu to tam jej wyobraźnia zaczęła się odnawiać.
Do zobaczenia w Australii
Niemal od razu po przeczytaniu powieści obejrzałam dokument o Australii. Po raz pierwszy w życiu naprawdę zainteresowałam się tym krajem, choć wcześniej miałam ku temu nie jedną okazję. Odkryłam, że nazwa miasteczka Agnes Bluff, czy Kililpitjara – park narodowy, w którym pracowała bohaterka są nazwami fikcyjnymi. Jednak kiedy przeczytałam artykuł autorki, dowiedziałam się, że opisane przez nią miejsca były zainspirowane prawdziwymi rejonami, które i dla niej pozostają szczególne.
Holly Ringland dorastała w Australii nad oceanem Spokojnym tak jak Alice, a rzeka Brunszwik jedna z jej ulubionych rzek w książce odgrywa rolę rzeki, która płynie przez Thornfield – farmę kwiatową rodziny Alice. Z kolei inspiracją dla Kililpitjara, gdzie przez jakiś czas pracowała bohaterka był krater Tnorala (Gosse Bluff).
Kiedy Ringlad przeprowadziła się do chłodnej i deszczowej Anglii, by spełnić swoje marzenia o pisaniu wówczas poprzez ekstremalny kontrast pogodowy głęboko doceniła piękno i niepowtarzalną magię swojej ojczyzny. Dziś żyje pomiędzy Anglią a Australią, jednak w obu miejscach hoduje australijskie kwiaty.
Jeśli macie ochotę na bardzo ciekawą historię przedstawioną w nietypowy sposób, a także na podróż po zakamarkach Australii oraz w głąb siebie sięgnijcie po „Wszystkie kwiaty Alice”.
Czy zainteresowała Was ta historia? A może byliście już w Australii?
Serdecznie dziękuję za każdy odzew!