W kolejną niedzielę lutego nad miastem ćwierkają ptaki. Chociaż w ogóle ich nie widzę, bo idę skrótem przez dworzec autobusowy. Ludzie wylewają się na Eyre Square. A ja wreszcie mam na sobie dżinsową kurtkę, tą podszytą futrem.
Continue readingCategory Refleksje
Imbolc – nadzieja na jaśniejsze ścieżki
Pierwsza operacja w życiu już za mną. I obudziłam się ze snu w samą porę, bo na festiwal Imbolc, który Irlandia celebruje w ten weekend. Kilka lat temu pisałam tutaj, że celtycki Imbolc spotyka się na skrzyżowaniu z dniem świętej Brygidy. Tymczasem zakładam rudą bluzę, zapalam świeczki obok ceramicznego wulkanu Wezuwiusza i włączam kolorowe światełka. A przyjaciółka przynosi mi czerwoną prymulkę w żółtej doniczce.
Continue readingUłamek wieczności
Nie miałam pojęcia, że moje włosy są już tak platynowe dopóki nie usiadłam na tle Indianki, która przecierała szmaragdowe oczy czerwienią. Piękna, zapatrzona w dal na ludzi przy kawiarnianych stolikach.
Continue readingCodzienne dzieło sztuki, żeby żyć
W naszym ogrodzie na dachu wyrosły wielkie muchomory pomarańczowe i czerwone, posypane nieregularnymi kulkami, które wyglądają jak zwinięte papierki. Gdy listopad zaciąga chmury i włącza całodniowy deszcz, nasze muchomory są jak żywe dzieła sztuki, przebijają się kolorem przez najczarniejsze myśli.
Continue readingTu i Teraz na festiwalu Baboró
‘Każdy z Was ma swoją historię. Koniecznie ją opowiedzmy‘ – powiedziała aktorka Julie Sharkey na swoim przedstawieniu o ciężko pracującej „Mrówce zwanej Amy” /“An ant called Amy” w reżyserii Rymonda Keane’a. Mrówka w końcu przestała się tak śpieszyć i odnalazła szczęście. A my na koniec tej sztuki przesłaliśmy nasze ciepłe myśli osobom, które są dla nas wyjątkowe. Wysyłaliśmy je w balonie, dmuchanym przez naszą wyobraźnię. Gdy byłam wolontariuszką na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki dla Dzieci Baboró, zwolniłam szalone tempo.
Continue readingJesień ogarnia mój chaos
Porozrzucane notatki w zeszycie. Wyrwane kartki na listy zakupów, pokreślone refleksje. Ale za to coraz więcej wierszy w telefonie. Tymczasem coraz bliższa rudo-złoto-bordowa. I kto by się spodziewał, że to ona co roku ogarnia mój chaos.
Continue reading“Jak to widzę” – malarstwo Joan Finnegan
Kiedy jadę przez wczesnojesienną Connemarę, w popołudniowym świetle miga żółty, pistacjowa zieleń, bordowy, beżowy i grafitowy. Góry przede mną mają szorstką brązową skórę i przypominają słonie jak wtedy, gdy wspinałam się na Carrauntoohil.
Tymczasem Connemara na obrazach Joan Finnegan wyłania się z północnego błękitu i różu, mocnej zieleni, turkusu, weneckiej czerwieni i wyraźnego pomarańczowego słońca – każdego dnia na nowo. Wzgórza składają się z kolorowych pasków i kwadratów. Droga z wyspy Inishee jest fuksjowa i prowadzi przez szafirową wodę do seledynowej góry pod amarantowym niebem.
Continue readingSushi w deszczu
Deszcz kapie na zielone liście wawrzynu w moim ogrodzie. Przy bramie spotykam japońskie sąsiadki, które niosą wielkie worki ryżu. Wymieniamy się rodzajami sosu sojowego, bo dziś robię sushi.
Continue reading3D na balkonie
Oregano, soczyście zielona turzyca i różowa lobelia, to pierwsze rośliny w moim maleńkim ogrodzie, który tworzę na balkonie. Na drewnianej podłodze położyłam matę z motywem florystycznym i beżowe poduszki. W środku kwadratowy stolik niczym taca, trochę po japońsku. Kamienie zebrane nad oceanem milczą przy doniczkach razem z ceramiczną sową zrobioną przez moją siostrzenicę.
Continue readingWspomnienia made in Carlow
W dniu urodzin odkrywam nowe pasmo siwych włosów i bardzo się z tego cieszę, bo kolor idealnie pasuje do mojej kwietniowej sukienki. Kilkenny budzi się z piosenek wyśpiewanych w pubie The Field. I love you – wciąż nucę w rock & rollowych myślach.
Continue reading