This post is also available in:
English (angielski)
W słoneczną niedzielę sierpnia siedzę przy stole Williama Butlera Yeatsa i piszę kilka myśli dla mistrza. Na biurku leży zeszyt, mnóstwo luźnych karteczek, długopis, pióro oraz kałamarz. Przez okno obramowane na zielono wpada światło. Zamyślam się, uśmiecham, spoglądam na rude i żółte kwiaty w wazonie. W kredensie stoją stare książki i niebieski dzbanek na herbatę poety.
W.B. Yeats – najsłynniejszych poeta Irlandii mieszkał w latach 1921-1929 w Thoor Ballyleen – normandzkiej wieży z XIV wieku wraz z żoną Georgie i dwójką dzieci. I właśnie tam stworzył swoją największą kolekcję poematów „The Tower” (“Wieża”), zaraz po otrzymaniu nagrody Nobla. Podobno Yeats zakochał się w tym miejscu. A inny wielki poeta Seamus Heaney określił Wieżę Yeatsa jako najważniejszy budynek w Irlandii. Zapewne dlatego, że wywarła ona ogromny wpływ na twórczości Yeatsa. A także, nawiązując do ważności poezji na Szmaragdowej Wyspie, która jest tu codziennością.
Sam William Buttler pisał, że w tym miejscu odpoczywa ale jego wyobraźnia pracuje jak nigdy. Pisząc, zadawał pytania starym drzewom i ukrytym w nich duchom, delektował się zielenią i wszystkim tym co wydarzało się w przyrodzie dookoła. A nocą, z dachu wysokiej wieży kontemplował w zachwycie miliony gwiazd.

Na wieżę wchodzi się kamiennymi, krętymi schodami, mijając kolejne piętra. Spory salon, potem wyżej przestrzenny pokój do pracy z kominkiem. Na kolejnym poziomie widną sypialnię. Aż wreszcie wychodzi się na dach i chłonie niesamowity widok na okolicę. Nieopodal wije się rzeka, kołyszą drzewa, turkocze pobliski młyn, a trochę dalej rozpościerają się wzgórza, pola i doliny.

Wchodziłam całkiem sprawnie. Jednak kiedy schodziłam w dół, trzymałam się kurczowo poręczy i czułam lekkie przerażenie. Jakież było moje zdziwienie, gdy przeczytałam poemat „Winding stair” (“Kręte schody”) i odkryłam, że W.B. Yeats czuł dokładnie to samo. Bo czytając ten znany poemat nie miałam wątpliwości, że do jego napisania zainspirowały poetę schody, po których zapewne wspinał się codziennie.
“Kręte schody” / “Winding stairs” (fragmenty)
Moja duszo. Wzywam Cię do krętych, starożytnych schodów;
Skup cały swój umysł na stromym podejściu,
Na złamanym, rozpadającym się blanku,
Zapierającym dech w piersiach, rozgwieżdżonym powietrzu,
Gwieździe, która oznacza ukryty biegun;
Skup każdą błądzącą myśl na
Tej stronie, gdzie powstaje wszelka myśl:
Kto potrafi odróżnić ciemność od duszy
(…)
Do samej wieży przylega mały domek, gdzie ustawiono kilka stolików, a miła pani serwuje gościom po domowemu kawę albo herbatę. Na parterze wieży znajduje się wystawa oraz sala kinowa z krzesłami i ekranem.
Yeats Thoor Ballylee Society założone w 2010 roku przez wolontariuszy odrestaurowało obiekt i udostępnia go zwiedzający. Można tu poczuć niesamowity spokój oraz zgłębić kawałek interesującej historii poety i Irlandii. A nawet zrobić sobie piknik w pobliżu.
Thoor Ballylee znajduje się tylko 46 kilometrów od Galway, niedaleko miasteczka Gort, w którym na koniec tej wyprawy wstępujemy do Gallery Cafe i odkrywamy przepyszne ciasto pistacjowe z malinami.
A potem w domu piszę ten wiersz, nawiązując do polskiego poety Edwarda Stachury. Bo wkrótce wyruszam na Ogólnopolskie Spotkania Poetów “Biała Lokomotywa” do Łazieńca, które odbywają się ku jego pamięci. Tam, zaplanowano również moje spotkanie autorskie. Dlatego poezja nabiera rozmachu w moim sercu już od kilku miesięcy.
W wieży W.B.Yeatsa
Próbuję zsynchronizować
ślady poety w traperkach
sierpniowe słońce prowadzi
szosą wśród zieleni
Na stole luźne kartki,
długopis, kałamarz, pióro,
niebieski czajnik na herbatę
kręte schody nieźle wytarte
światło przekracza strumień