Dźwięk ciszy

This post is also available in: English (angielski)

W mojej chacie tej wisony,

Nie ma nic –

Jest wszystko!


/Haiku by Yamaguchi Sodo/

Miękkie kroki na wykładzinie, oddech, przełykanie śliny, ćwierkot ptaków, deszcz pukający do okna  – to słyszę kiedy siedzę na medytacji. Myśli przepływają we mnie jak łódki na wzburzonym oceanie. Cisza powolnie odmierza istnienie.

Uczestniczyłam ostatnio w „Rekolekcjach Ciszy i Modlitwie Głębi”, które odbyły się w klasztorze ESKER, niedaleko Athenry, małego miasteczka w hrabstwie Galway, w Irlandii. Klasztor położony jest na prowincji pośród lasów i pagórków. Mimo wskazówek google map ciężko było tam trafić. Na szczęście jak to w Irlandii, spotkaliśmy ludzi, którzy postanowili po prostu nas zawieść pod samą bramę.

“Modlitwa Głębi” (Centering Prayer) – to metoda medytacji stosowana przez chrześcijan, która koncentruje się na wewnętrznej ciszy. Rozwinął ją O. Thomas Keating.

W spotkaniu uczestniczyło trzydzieści osób. Siedzieliśmy obok siebie na medytacji, jedliśmy wspólnie posiłki, odpoczywaliśmy w fotelach, mijaliśmy się na korytarzach, na spacerze w ogrodzie.  Cały czas w milczeniu, posyłając sobie czasami drobne uśmiechy.

Nie było wcale łatwo mieć tyle wolnego czasu w ciszy, z dala od świecących ekranów telefonów. Za oknem zrywały się ulewy, więc nie zawsze można było też posiedzieć na zewnątrz. Choć krótkie spacery nawet w deszczu wydawały się piękne. Jednak trzeba było znaleźć miejsce przede wszystkim w sobie.

– Kiedyś cisza wydawała mi się niezręczna. Tutaj odnalazłam, że cisza to ja – powiedziała jedna z uczestniczek.

Nasza wspólna medytacja trwała czasami osiemdziesiąt minut. Każdą sesję rozpoczynał dźwięk misy. Siedzieliśmy w skupieniu przez dwadzieścia minut z zamkniętymi oczami. Potem misa dawała nam znać, by wstać. Szliśmy więc malutkimi kroczkami dookoła, kontemplując niemal każdy krok i szmer. Następnie znów siadaliśmy na dwadzieścia minut.

Za każdym razem jesteś początkujący

Mimo, że jeszcze rok temu medytowałam całkiem regularnie. Nie było mi wcale łatwo powrócić. Ponieważ kiedy siadasz do medytacji, czy kontemplacji i trwasz w ciszy, w swoim istnieniu, w Bogu, w tu i teraz, to za każdym razem tak naprawdę zaczynasz od nowa.

Siedzenie w ciszy bez ruchu to jedna z trudniejszych rzeczy w życiu

Możesz siedzieć na krześle, albo na poduszce, z wyprostowanym kręgosłupem i starać się oddychać miarowo. Nie raz jednak będziesz chciał przerwać tę wszędobylską ciszę dokoła połączoną z rozgadanymi myślami w twojej głowie. Dlatego ważne jest abyś wracał w swoim umyśle do mantry, czyli słowa lub zdanie, które sobie wybierzesz. To może być słowo związane z religią jak: Kyrie, Maranatha, Amen lub też zupełnie coś innego: radość, pokój, tak, rzeka.

Ważne jest też, by nie rozmyślać nad wybranym słowem, tylko traktować je jak kotwicę, którą zaciągasz, aby myśli nie poniosły cię na manowce.

Medytacja i modlitwa głębi łączy ludzi z różnych wyznań, także tych co nie wierzą w Boga. Istniejemy bowiem wszyscy obok siebie w zwykłym tu i teraz.

Od dzieciństwa lubiłam przebywać w ciszy ot tak po prostu, nie zastanawiałam się dlaczego.

Swoją przygodę z medytacją zaczynałam w klasztorze Dominikanów we Wrocławiu, na spotkaniach, które prowadził Ojciec Wojciech Czwichocki. Kiedyś na jednej sesji medytowaliśmy wspólnie z ludźmi innych wyznań oraz z tymi, którzy w Boga nie wierzą. Do tej pory jest we mnie ten promień, który wtedy w nas się pojawił. Kiedy przeprowadzałam się do Galway szkoda mi było zostawiać to wszystko i chociaż w tamtym czasie wydawało mi się, że coś tracę, w Irlandii znalazłam na nowo to co zostawiłam.

Dzięki siedzeniu w ciszy i medytacji poznaję lepiej swoje ciemności i zaczynam tolerancyjniej patrzeć na innych oraz na to co mnie spotyka. Uczę się akceptacji. To ciągły proces. Odchodzę i wracam, tak jak w życiu.

Na rekolekcje w ciszy przyjechałam wykończona pracą i biegiem przez codzienność, a modlitwa głębi zatrzymała mnie. Teraz próbuję od nowa siadać co rano i niekiedy wieczorem w ciszy. Znów nie jest mi łatwo. Kot rozsiada się na moich kolanach, więc nie mogę się ruszyć. Medytuję. Mam nawet specjalną aplikację w telefonie.

Za oknem warkot samochodów miesza się ze świstem wiatru. A ja staram się nie przyśpieszać.

W mojej chacie tej wiosny,

Nie ma nic,

Jest wszystko!

/Haiku, Jamaguchi Sodo/

Co sądzisz o tym poście? Daj znać! Dziękuję!

(Visited 29 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *