This post is also available in: English (angielski)
W szpitalu w Galway, który jest na naszej ulicy, od lat w poczekalni wiszą oprawione w ramy WIERSZE. Kiedy więc pewnego razu z mężem wylądowaliśmy na ostrym dyżurze, czekaliśmy w otoczeniu poezji. I pamiętam, że dzięki wierszom ze ścian oderwaliśmy się na chwilę od przerażenia jakie wtedy w nas było.
Mogliśmy przekroczyć granice nie ruszając się z miejsca.
Mocno wierzę, że poezja ma siłę, aby się o nas zatroszczyć w czasie pandemii.
Niech w tym niepewnym czasie poezja będzie wycieczką po naszych zaułkach, aż po krańce świata.
Być może pomoże nam zaakceptować to czego ciągle boimy się w świecie, w sobie, w innych.
Czasami czytanie wierszy zapewni nam zwykłą frajdę jaką i my mieliśmy ostatnio kiedy wspólnie próbowaliśmy przetłumaczyć utwory poetki, której jeszcze nikt nie tłumaczył na polski. Dodam, że to było bardzo trudne zadanie, ale zmotywowało mnie do poszukiwań, a także kontynuowania czytania irlandzkich tomików poetyckich, które mam w domu.
A teraz z radością przedstawiam Wam trzy wiersze Michelle O’Sullivan, współczesnej irlandzkiej poetki, z jej tomiku „Niebieski koniec gwiazd”.
W wierszach autorki smakuję szorstki klimat Zachodniej Irlandii, w którym aktualnie żyję.
Deszcz jest naszym chlebem powszednim, a szary zdaje się być ulubionym kolorem nieba. Jednak za tym wszystkim kryje się MAGIA SUROWEGO PIĘKNA.
Może i Wy odnajdziecie coś w tych wierszach dla siebie.
Serdecznie zapraszam do odkrywania. Tym bardziej, że już 21 marca światowy DZIEŃ POEZJI i można kogoś obdarować wierszem. Z przyjemnością poczytam wiersze od Was jeśli zamieścicie je w komentarzach.
W porcie
Morze w tej godzinie jest blade, wycofane
porusza się, by tworzyć fale i poddaje się
przeplata nić prądów na okrętkę, dziecinada
chce tylko swojego łóżka.
Ponad jego twarzą niebo rozjaśnia się
chmury rozciągają się i przesuwają brzegi;
tępy ciężar szarości zaczyna się unosić.
Pokój, w którym siedzisz jest zimny,
ogień przerzedzony do jednego płomienia.
Ty i ten pokój jesteście znakiem życia,
jeszcze nie przywiązani sensem.
Morze na zewnątrz rośnie od pożądania,
ukryte źródło, które nabrzmiewa i zmienia się;
w tym świetle znajduję ciebie.
Nieznany błękit
Chcę być ciągle tutaj
jak złożona notatka
pozostawiona na stole
przed wschodem słońca,
jak milczenie, które konspiruje słowa
choć nikt ich nie przeczyta –
jak brzeg morza
mieniący się
na ciemnej krawędzi noża
dla wszystkich nieotwartych intencji.
Limit
Rzeka jest szklista dzisiejszej nocy,
jakby była pogrążona we śnie
lub specjalnie wstrzymywała oddech.
Orograficzne chmury,
piętrzą się na polach,
a niebo pozostaje wyblakłe.
Nie ma tu nic wybitnego,
nic się nie zgubiło w zmierzchu.
Trwa pierwotny szept
długi i głęboki.
Co sądzisz o tym poście?
Serdecznie dziękuję za każdy odzew!