This post is also available in: English (angielski)
Pomyśl, że uciekasz i wpadasz na siebie. Najdłuższa droga to najkrótsza droga do domu
James Joyce
Moje miasto ma oczy głębokie jak Atlantyk. Gdy słońce czasem błyśnie, oczy miasta zmieniają się w kasztanowe psiaki, rozbiegane i ucieszone ulicami bez deszczu.
Miasto uwielbia jeździć na rowerze albo sunąć na deskorolce. Wtedy wiatr muska mu kolano przez dziurę w dżinsach. Moje miasto miłuje puste plaże. Trampki i rower grzęzną w wodorostach, jednak to jest całkiem wyjątkowe uczucie i jedyny szlak do przejścia, by wreszcie dotknąć bezkresu.
Jesienią, zimą, latem oraz wiosną, miasto owija szyję rozmaitymi szalikami. W ostatnich dniach nosi szary wełniany, który kiedyś kupiło w Dunsie na Eyre Street.
Włosy miasta są jak gałęzie wysokich drzew, brązowe albo pomarańczowe. Nieustannie zerkają w kosmos.
Serce to drzwi w różnorodnych barwach: ciepło żółte, chmurno-błękitne, seledynowe, bordowe, czarne, khaki. Można do nich zapukać pięknymi kołatkami, zajrzeć przez szpary na listy, albo przez witrażowe szybki. Można dostrzec coś wyjątkowego, jak tęczę uplecioną z wełny z pomponami.
Myśli miasta są jak rzeka. Białe i wzburzone, gdy biegną do oceanu, przezroczyste i beztroskie im bliżej jeziora.
Dziś rano miasto smakowało dystansem, by wkrótce zmienić swój styl na croissant z nadzieniem migdałowym.
Miasto nieidealne, ale coraz bardziej mi bliskie.
Co sadzisz o takim poetyckim obrazie miasta? A jak Ty widzisz swoje miasto?
ach jakie piękne spojrzenie na miasto, czy potrafilabym na swoje tak spojrzeć – nie sądzę, bo znosi mnie w stronę kpiny, czarnego humoru i podśmiewania się.
Dziękuję! Także za Twój tekst o Twoim Wrocławiu, który mi wysłałaś. Jest niesamowicie reporterski i bardzo ciekawy. Dzięki niemu mogłam zobaczyć miejsca, których już we Wrocławiu nie ma i rozmarzyć się o tych, które nadal są. 🙂
Gosia, to przecudowny obraz miasta, aż chce sie żyć, nagle w jednej chwili. Dopiero dziś mogłam, byłam gotowa przeczytać Twój wpis. Przepiękny 🙂 A może nawet sprowokowałaś mnie do napisania czegoś, jeszcze nie wiem ale coś dojrzewa 😀
Justa, dziękuję pięknie! 🙂 Bardzo się cieszę! Także, z tego, że ten spontaniczny tekst natchnął Cię do opisania swojego miasta (właśnie przeczytałam). Podoba mi się bieg albo spacer w tej miejskiej sztafecie. Dosłownie po takim połączeniu aż się cała rozpromieniłam, a za oknem niebo błękitnieje (choć w Irl. listopad szary). A dla Was Czytelnicy wklejam link do tekstu Justy: https://bobreczki.wordpress.com/2020/12/01/sztafeta-miasto/?fbclid=IwAR1xB6jWejC4gf_a502boV20r78ID1PFr-BLB1O5QDv2Mhx-fSs56oHJ4rk