W szpitalu w Galway, który jest na naszej ulicy, od lat w poczekalni wiszą oprawione w ramy WIERSZE. Kiedy więc pewnego razu z mężem wylądowaliśmy na ostrym dyżurze, czekaliśmy w otoczeniu poezji. I pamiętam, że dzięki wierszom ze ścian oderwaliśmy się na chwilę od przerażenia jakie wtedy w nas było.
Mogliśmy przekroczyć granice nie ruszając się z miejsca.
Continue reading