Praca nad własną książką

This post is also available in: English (angielski)

Parę lat temu przyszedł mi do głowy pomysł na książkę o kobietach, które w sile wieku konsekwentnie działają z pasją. W szorstkim i mokrym klimacie Irlandii spotkałam wiele zadowolonych z siebie kobiet, dzięki nim pokochałam swoje siwiejące włosy. Przeprowadziłam wywiady i dowiedziałam się w jaki sposób moje bohaterki pielęgnują żar w sercu, który popycha je naprzód. Jednak, siedem gotowych rozdziałów zamknęłam w folderze na cztery lata. Nie dlatego, że nie chciałam kontynuować pomysłu, ale po prostu, nie zorganizowałam sobie czasu pracy nad książką.

W życiu należy samego siebie popchnąć na drogę

– powiedziała Claire, kobieta z mojej książki.

I dziś właśnie to robię. Otwieram na nowo zapiski i wystawiam głowę na świeży powiew. Kolejne bohaterki od dawna mieszkają w moich myślach, bo nigdy nie przestałam się za nimi rozglądać. Mam więc do kogo napisać maile z pytaniem o wywiad. Zatem wynoszę telefon do drugiego pomieszczenia i ustawiam timer na 30 minut, potem robię 5 minutową przerwę. Pracuję nad książką dwie godziny, ale za to codziennie.

Wahanie jest kresem działania

Fernando Pessoa

Bohaterki mojej książki kręcą filmy, tańczą, medytują, modlą się, są nauczycielkami, pracują w biurze, żeglują na Antarktydę, mokną w deszczu, czytają wiersze, przemykają ulicami Galway, Headford, Athenry, czy York. Łączy je słoneczne patrzenie na świat i ludzi, choć same zmagają się z wieloma trudnościami, a ich drogi są zazwyczaj pokręcone. Jednak podkreślają, że to drobne detale, na które zwracają uwagę w swojej wędrówce rozświetlają ich życie. Bo pasja według tych kobiet, to przede wszystkim sposób patrzenia na to co się im przydarza.

Czasami nasze plany rozsypują się, a deszcz nie chce przestać padać od tygodni, więc alergia na pleśń dusi. Tymczasem niespełnione pragnienia mogą nas otworzyć na twórczość. Przypominajcie sobie o tym!

Na końcu tego tekstu, który jest jak drzwi do przygody, chciałam podziękować wszystkim, którzy czekają i wierzą w moje przedsięwzięcie. Czytelnikom, którzy śledzą zapiski i wiersze, dostrzegają w nich talent i dają mi znać.

To prawda, momentami angielska gramatyka przewraca się na prostej drodze, a polska składnia idzie na piwo do warszawskiego baru Pik. Bywa, że chcę rzucić to wszystko. Swoją drogą doskonale wiem z doświadczenia, że pisanie jest rzemiosłem, a pisarz przesiaduje przed komputerem lub notatnikiem mozolne godziny. To zmaganie się ze sobą, pukanie do drzwi, szlifowanie, trzymanie rutyny, by w końcu radośnie pobiec plażą do oceanu, który nawet w zimniej Irlandii bywa niesamowicie turkusowy.

(Visited 106 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *