Wspomnienia made in Carlow

This post is also available in: English (angielski)

W dniu urodzin odkrywam nowe pasmo siwych włosów i bardzo się z tego cieszę, bo kolor idealnie pasuje do mojej kwietniowej sukienki. Kilkenny budzi się z piosenek wyśpiewanych w pubie The Field. I love you – wciąż nucę w rock & rollowych myślach.

Pod Cafe La Coco w niedzielę z rana stoi niezły tłumek. Wszyscy kupują scony z polewą jagodową, nawet psy błagają o okruszki. Zjadam tosty z avocado a Ty naleśniki z chrupiącym bekonem. Cykamy sobie selfie na tle “Tamtych Dni” i z torbą pełną rajskich wypieków ruszamy do Carlow. Na drogach, które wiją się wśród wiosennych ogrodów czuję motyle w brzuchu. Bo mieszkaliśmy w tym mieście 16 lat temu i tam się poznaliśmy.

Grupka młodych wplata mlecze za uszy, idą rozpromienieni obok pola na którym częstowałeś mnie whisky i czekoladą. Choć lekka mgła spowiła mi okulary, czuję się piękna i młoda. Pub Corcoran jest dziś niebieski jak Twoje oczy, albo ta łódka na rzece Barrow.

Szesnastowieczny Wellington Bridge dobrze pamięta nasz śmiech i szaliki w paski. Widziałeś tę kratkę w oknie? W galerii Made in Carlow wybieramy echo z przeszłości. – Pozostańmy w kontakcie – woła do nas właściciel Maurice, a Tom Petty śpiewa tę piosenkę:

Tak, czas ruszać dalej, czas kontynuować
Co mnie czeka, nie mam możliwości się dowiedzieć
Ale pod moimi stopami, Kochanie, rośnie trawa
Czas ruszać dalej, czas ruszać w drogę

(…)

(Visited 65 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *