Mój rytuał

This post is also available in: English (angielski)

Poranek ma smak daktyli

stęskniony i trochę szorstki.

Deszcz kapie do kawy

– przyjaciółki, która słucha

mój poranny wiersz

Od dwóch czy nawet trzech lat mam jeden rytuał o poranku. Siadam na pluszowej kanapie z filiżanką pysznej kawy, z owsianką (dziś pełną daktyli), a czasami ze świeżym sokiem z pomarańczy oraz z kotem na kolanach (to w zależności jak kotu się zechce).

Ta chwila trwa czasami krócej lub dłużej, ale to mój najczulszy moment tylko dla siebie.

Nawet kiedy rano gdzieś się śpieszę, do pracy, do urzędu, na lotnisko. Zawsze wstaję odpowiednio wcześnie dla tej małej ceremonii.

Jakiś czas temu dodałam do porannego zwyczaju czytanie wierszy Darii, pisałam o tym tutaj. A dziś zupełnie bez zapowiedzi mój rytuał znów się powiększył, bowiem nagle znalazłam w nim przestrzeń na napisanie własnego wiersza. Dawno takiego skupienia dla swojego wiersza nie miałam.

W czasie kiedy tego naprawdę potrzebowałam moja powszedniość zaprowadziła mnie do mnie.

I jak tu nie pomyśleć, że zwyczajność o nas dba? Czasami tak delikatnie coś sugeruje, że z łatwością można to przegapić.

Zamierzam, oczywiście to kontynuować i próbować pisać wiersz każdego ranka.

Spróbujcie i Wy wsłuchać się w częstotliwość, która jest w Was.

Co sądzisz o tym poście? Dziękuję za każdy odzew!

(Visited 43 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *