This post is also available in:
English (angielski)
Kiedy byłem mały pytałem: Co to życie mamo?
Widzisz życie to ja i ty, ten ptak, to drzewo i kwiat – odpowiadała mi
z piosenki Dżem “Naiwne pytania”
Nadeszło lato. Connemara ubrała się w soczystą zieleń i wygląda niczym kraina hobbitów. Pachnąca, miękka, błoga.
Droga jest najpierw magicznym tunelem z drzew a potem faluje jak grafitowa wstążka pomiędzy dreszczami emocji.
Zatrzymuję się w dolinie, dzikie purpurowe storczyki pachną wolnością. Wskakuję w trawę, owce beczą na wyciągniecie ręki. Przede mną wielkie wzgórze. Pod stopami kłębki turzycy, a z boku szare głazy nagrzane słońcem – trwają tu od wieków. Naliczyłam dziesięć rodzajów mchów na ich brzuchach. Jeden mech jest jak ciemno-brązowe futro, inny ma rudo-miedziany odcień, jest też srebrzysty i szorstki, który wygląda jakby zastygł w lawie.
Przeskakuję lśniący strumień i ląduję na mokrym wrzosowisku. Wspinam się na półki klifowe, chwytając rękoma śmiałka daraniowego.
Zerkam w dół, gdzie na dywanie torfowiska mała owieczka biegnie do swojej mamy. Jej beczenie porusza moje serce. Wreszcie siadam pod niebem na urwistym szczycie.
Na horyzoncie błyszczy jezioro Corrib i wszystkie odcienie szczęścia.



Fotografie @Maciek Doczyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Co sądzisz o tym poście?
Dziękuję serdecznie za każdy feedback!