This post is also available in: English (angielski)
„Mgnienia” Darii Danuty Lisieckiej przenoszą mnie do rozmaitych miejsc. Najpierw wysiadam na dworcu w A. – Aleksandrowie Kujawskim. Drogim mi dworcu prowincjonalnego miasteczka w Polsce, na którym czeka moja przyjaciółka i poetka.
***
na dworcu w A.
zastygły zegary –
każdy o innej porze
na dachu wyrosły
brzozy
szczelinami po cichu
przeciska się czas
robi swoje
To rodzaj medytacji między mikro i makrokosmosem. Moje wędrowanie
-mówi o swojej poezji sama autorka.
Tomik ukazał się całkiem niedawno i pomimo czasu izolacji przekracza granice państw. Odkąd te wiersze przyleciały do Galway mam nowy rytuał. Rano po spacerze, kiedy piję kawę z kotem na kolanach czytam jeden lub dwa utwory Darii. Wtedy u początku dnia czuję, że mam obok siebie bliską osobę.
Wiersze Darii są drogą
Z dworca w A. zabierają mnie do Łodzi, która jawi się w czerwieni, nigdy wcześniej jej takiej nie widziałam. Na kolejne stronie pomiędzy wschodem a zachodem słońca Nick Cave odmraża tęsknoty i znajduję natchnienie do spotkania. Bowiem w wierszach Darii niejednokrotnie wspominany jest ktoś bliski.
(…)
wybierzmy się do Pragi.
Każda ze swojego punktu A.
Niech będzie listopad, niech dojrzewa wino na Hradczanach
(…)
– pisze autorka w utworze „Listopad w Pradze”
Kiedy jeszcze przed wydaniem książki przeczytałam ten utwór, to przypomniałam sobie jak przed laty umawiałyśmy się z moją przyjaciółka Lilką na spotkanie w połowie drogi. Mieszkałam wtedy we Wrocławiu, a ona w Warszawie, więc połową drogi był Poznań i tam spędzałyśmy dzień w podobnym klimacie jak w wierszu Darii.
(…)
ocalam podróż z przyjacielem
za uśmiech
tęskny gwizd lokomotywy
sunącej po wąskim
torze
Pomimo melancholii, która błyszczy między wersami, poetka podszeptuje mi, abym eksplorowała teraźniejsze uczucia w przestrzeni, w której aktualnie się znajduję. Staję więc w prawdzie w małym pokoiku, który jest jednocześnie kuchnią i warsztatem. I nie raz przeklinam to mini miejsce i nie raz je kocham.
***
biały kruk
milczenia
krąży nad moim stołem
szósta rano
jeszcze nowy dzień
nierozcięty
stukotem obcasów
zapachem kawy
trzaskaniem drzwi
bezruch –
patrzy na mnie
zaokienna jarzębina
wszystkimi liśćmi
wszystkimi kolorami
Wiesze Darii są jak koty
Przechadzają się swoimi własnymi ścieżkami i jednocześnie oczarowują nas szczegółami swojej osobowości.
Proces twórczy jest sprawą wewnętrzną, odbywa się w głowie i uzewnętrznia tylko to, co konieczne
– podkreśla poetka.
Tytuł tomiku mgnienia został najpierw narysowany patykiem, a potem przeniesiony na okładkę. Cała książka jest w kolorze chamois, który jest naturalnym kolorem koziej skóry. Dodatkowo książka została wydrukowana całkowicie ekologicznie, bo na papierze z makulatury.
Kartkuję tomik i za każdym razem zatrzymuje mnie coś nowego. Z pewnością warto mieć przy sobie taki promień, który subtelnie akcentuje kolor nawet na szarym murze.
A może wiersze Darii Lisieckiej przywiodą Was do Aleksandrowa, a później spacerem do pobliskiego Łazieńca, gdzie od prawie 20 lat poetka i animatorka kultury organizuje festiwal literacki swojego autorstwa Ogólnopolskie Spotkania Poetów „Biała Lokomotywa”.
Ostatnio przylecieliśmy na to wydarzenie aż z Irlandii
Liza, pamiętasz dworzec w A.
– pytam przyjaciółki, która wybrała się tam razem ze mną.
– Oczywiście, że pamiętam cały ten niesamowity czas. I wydaje mi się jakby to było wczoraj.
A Wy co myślicie o takiej książce? Napiszcie w komentarzach.
mgnienia są jak snu spełnienia 🙂