Trzy plaże Connemary w sztormowy dzień

This post is also available in: English (angielski)

Zła pogoda nie istnieje, jest tylko nieodpowiednia odzież

Alfred Wainwright

Dziewięć w skali Beauforta, komuś przewróciło choinkę na balkonie w Galway, a ja szykuję kanapki i wlewam kawę do turystycznych kubków. Ubieramy bluzy, kurtki, czapki, zabieram nawet rękawiczki, choć to maj. Nieustraszone trampki są gotowe na przygodę. W samochodzie rozbrzmiewają piosenki zespołu T.Love i wspomnienia mieszają się z drogą N59, rudymi pagórkami oraz nowo narodzonymi owieczkami, które przytulają się do mam na pastwiskach. Grubo przed Clifden odbijamy w prawo do serca Connemary (Connemara National Park). Cel to trzy piękne plaże.

Renvyle Beach

Przestrzeń plaży Renvyle wydaje się cała nasza. Wiatr zrywa nam kaptury i unosi piasek na wysokość pół metra. Zaczynam biec, a potem tańczyć na beżowym wilgotnym dywanie. Rozpędzam się i skaczę przez strumyki, którymi kobaltowy Atlantyk wdziera się na plażę. Na wydmach kładą się jasno-zielone trawy. A ja wciąż biegnę i czuję, że ogromne grafitowe skały przede mną są moim domem. W ich zagłębieniach znajduję lekko galaretowate białe wodorosty – może da się z nich przyrządzić sałatkę? Przestrzeń zdaje się nie mieć końca, tak samo jak sztorm, który przy okazji wygładza mi skórę na twarzy. W aucie zjadamy pyszne ciabatty z francuskiej piekarni w Galway. Ford już mruczy i wjeżdża wąską dróżką ostro pod górę, a potem w dół i znów w górę, jak w animowanym filmie. Drogowskaz na skrzyżowaniu wskazuje Tully, które okazuje się niewielką wioską. Wygląda sympatycznie, choć wszystko pozamykane. Może po pandemii zatrzymamy się tu kiedyś na obiad.

Lattergesh Beach

Zanim wysiądziemy z samochodu gapimy się przez szybę na olbrzymie góry Mweelrea w hrabstwie Mayo, a wtedy po drugiej stronie wyłaniają się imponujące Benchoona i Garraum. Plaża wydaje się gigantyczna, a piasek jest biały mimo szarej aury. W oddali jakaś para znika wraz z rozbieganym i uradowanym psem.

Glassilaun Beach

Kierujemy się dalej wzdłuż wybrzeża (patrz mapa) i po dziesięciu minutach docieramy do Killary Fjord Blueway. Na pagórkach przy samej plaży pasą się owce. Wiatr kołysze zaparkowane auto. Przed nami rozpościerają się dramatyczne krajobrazy niczym w filmie o odkrywaniu nowych lądów. Z wody wyłaniają się olbrzymie skały, a jedna z nich wygląda jak wieża. Skaliste wybrzeże wokół plaży to atrakcyjne miejsce do nurkowania. Killary Fjord ciągnie się przez szesnaście kilometrów i stanowi naturalną granicę między hrabstwem Galway i Mayo. Turkus oceanu wyróżnia się na tle mglistego nieba i Atlantyk mieni się jak kryształ.

Na Connemarze jest wiele plaż i każda z nich ma swój indywidualny charakter z odmiennymi rodzajami piasku, skał i nieskończoną różnorodnością małych muszelek.

Dotykamy serca Connemary. Nadzwyczajne widoki coraz bardziej zapierają dech w piersiach, aż zatrzymujemy się przy drodze, by podziwiać dziką wyspę na środku górskiego jeziora. Wiatr jest nadal porywisty i bez skrupułów przewraca drobne obiekty. Jednak słońce wyłania się zza chmur i kolory odświeżają swój magnetyzm.

Nie pierwszy raz eksploruję Irlandię w sztormową pogodę. Kiedyś zwiedzałam w strugach deszczu półwysep Dingle oraz hrabstwo Sligo, a po drodze kupiłam kalosze. Innym razem, kiedy nie mieliśmy jeszcze auta, wybraliśmy się na piechotę kilkanaście kilometrów w góry, prosto z miasta Dundalk. Po drodze połamały nam się parasolki i choć deszcz zalał wszystkie widoki, była to jedna z najwspanialszych wypraw. Może dlatego, że w złą pogodę musimy najpierw przełamać siebie, nie tylko żeby wyjść z domu. Jednak kiedy to zrobimy i ruszymy na wycieczkę często doświadczamy niesamowitego szczęścia. W Irlandii nauczyłam się, że nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednia odzież. Należy jednak pamiętać, aby mieć ze sobą kanapki, czekoladę lub batoniki oraz wodę. No i termos z gorącą herbatą, albo turystyczny kubek z kawą również się nie zmarnują.

(Visited 85 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *