This post is also available in:
English (angielski)
Wreszcie znowu sprzątam jedną z moich lokalnych plaż w Galway wraz z grupą wolontariuszy. Tym razem przyłączam się do akcji zorganizowanej przez Luanę Jungmann z Curi Ocean.
Spotykamy się przy wejściu na molo prowadzącym na małą wyspę Mutton. Tuż przy promenadzie w Galway. Sześć zupełnie różnych osób, które połączył entuzjazm do oceanu i dbania o lokalne morskie środowisko. D. mieszka w pobliżu i jest na plaży jeszcze przed nami. Sprząta tę plażę regularnie. Mamy chwytaki, worki i ochronne rękawiczki.
Najpierw próbuję utrzymać balans na skałach, potem grzęznę po łydkę w brązowych wodorostach. Spod nich wyciągam całe metry lin rybackich i plastikowe siatki. Niektóre leżą tak głęboko albo przygniatają je skały, że nie sposób je ruszyć. Po drodze znajduję plastikowe pojemniki po jogurcie, papierowe kubki po kawie, plastikowe opakowania po batonikach, dwie spore deski z gwoździami, jakiś kawałek materiału. Mój niebieski worek jest naprawdę ciężki.

Przysiadam na skale i wsłuchuję się w szum Atlantyku. Wrześniowe słońce rozświetla wodę i mokry piasek, w którym odbijają się chmury. W oddali błyszczy latarnia morska z wyspy Mutton. Na specjalnym formularzu odhaczam rodzaje śmieci, które znajduje.

Kiedy po sprzątaniu wychodzimy na molo, pewna starsza pani pyta, czy może następnym razem do nas się przyłączyć. Niektórzy spacerowicze nam gratulują. Luana zaś częstuje nas miętową herbatą i szarlotką. A z morza wynurza się na powitanie główka foki, która przez cały czas nas obserwowała.
Wiatr targa nam włosy, chmury zbierają się na deszcz, jednak my czujemy się wspaniale. Curi Ocean – to projekt, który rozwija świadomość na temat ochrony środowiska morskiego wśród lokalnych mieszkańców. Oprócz regularnego sprzątania plaż, organizuje również ciekawe warsztaty w szkołach oraz te otwarte dla wszystkich.

Sprzątanie plaż od pięciu lat jest stałym rytuałem w moim życiu. Odkąd zobaczyłam jak Śmieci rozwierają swoje paszcze. Jestem gotowa na sprzątanie wybrzeża nawet po codziennej pracy. Za każdym razem czegoś nowego uczę się o morskiej bioróżnorodności. Tym razem zobaczyłam jak wygląda jajo rekina, które nazywa się również “torebką syreny”. Bo rzeczywiście wygląda jak malutka, kwadratowa, skórzana torebka. Choć może mieć różne kształty i kolory.

jajo rekina
Poza tym uświadomiłam sobie, że na sprzątanie niektórych plaż, warto założyć gumowce albo chociaż traperki, bo warstwa wodorostów wyrzucanych na brzeg bywa naprawdę głęboka.
Zaczyna padać deszcz, zarzucam niebieską kurtkę i wracam szczęśliwa na rowerze do domu, bo zrobiłam coś bardzo małego, ale dla naszej wspólnej planety.
Więcej artykułów o sprzątaniu plaż na moim blogu:
Sprzątanie plaży – moc, archeologia & fun,
Czas na sprzątanie plaży i obserwację ptaków,
Śmieci rozwierają swoje paszcze.