Sprzątanie plaży – moc, archeologia & fun

This post is also available in: English (angielski)

Lubię wszystkie odcienie niebieskiego i życie blisko oceanu. Krzyki mew to dla mnie domowe odgłosy. A od kilku lat sprzątanie plaży stało się częścią mojego życia. Pisałam już o tym jak śmieci rozwierają swoje paszcze. Dlatego w środowe popołudnie rozpiera mnie energia i nie czuję zmęczenia po pracy. Mam motyw.

Wysiadam z autobusu sporo przystanków wcześniej i ruszam na plażę Ballyloughane w Galway. Tam spotykam Donala i Mary – dwójkę znajomych wolontariuszy Wave Makers, Tiarnana McCuskera z Wydziału Środowiska, Panią burmistrz Galway, Garrego Kendellana z Aquarium Galway, ochotników z grupy Clean Coasts oraz lokalnych mieszkańców. Wszyscy przyszli tu z pasją i trzymają już w rękach niebieskie worki, chwytaki do śmieci oraz rękawice.

Love Your Beach, to inicjatywa Galway City Council, która powraca co roku. Trwa cały tydzień i oprócz sprzątania śmieci odbywają się nad brzegiem Atlantyku rozmaite warsztaty.

Tym razem trafiam na zadziwiający warsztat Garrego Kendellana „Beachcombing for Biofacts”, czyli „Przeczesywanie plaży dla biofaktów” Sprzątając przeczesujemy więc jednocześnie plażę w poszukiwaniu biofaktów – materiałów organicznych, w tym z flory lub fauny. Jednym słowem uprawiamy archeologię nad brzegiem oceanu. Bowiem wszystko, co morze wyrzuca na brzeg, ma swoją historię.

Wśród naszych znalezisk są rozmaite muszle, kraby, kawałki drewna, ikra, kości, skamielina, kawałek pąkli gęsiej, zielona alga oplatająca kamień.

Dzięki wnikliwemu przyglądaniu się temu co znajdziemy na plaży możemy mieć wgląd w życie morskich stworzeń. Jednym z przedziwnych skorupiaków jakie Atlantyk wyrzuca na brzeg w Irlandii jest pąkla gęsia.

Fotografia pochodzi z profilu FB Irish Wildlife Trust

Biofakty mogą nam też opowiedzieć o Irlandii sprzed tysięcy lat. Lub o współczesnych zwyczajach plażowiczów. Mnie coraz bardziej zaskakują wodorosty. Okazuje się, ze w Irlandii jest ich 501 gatunków. Mają rozmaite odcienie czerwieni, brązu i zieleni.

Na koniec spotkania gramy wspólnie na bębnach. Jedna osoba poddaje rytm, a potem każdy po kolei dodaje swój bit. Próbujemy naśladować szum fal, brzdęk kamienia o kamień, nuty muszli o muszle. Wydobywamy, to co jest akurat w nas. Radość, światło, naturę, bycie razem.


Za każdym razem, gdy jestem na plaży dostrzegam więcej i wracam do domu pełna blasku. A morze staje się mi jeszcze bliższy. I nie mogę doczekać się kolejnego sprzątania, bo najlepiej robić to regularnie. I tak jak pisze chilijski poeta Pablo Neruda:

Potrzebuję morza, bo ono mnie uczy.
Nie wiem, czy uczę się od niego muzyki,
czy świadomości,
czy to tylko pojedyncza fala, 
czy jej rozległe istnienie 
(…)

-fragment wiersza “Morze”

To kiedy umawiamy się na kolejne sprzątanie plaży? 🙂

(Visited 62 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *