Pierwsze spotkanie z Rumunią

This post is also available in: English (angielski)

Uwierz, że stąd można dotrzeć do lepszego brzegu


Seamus Heaney

Kiedy lądowałam w Bukareszcie, było bardzo późno, więc trochę się martwiłam, jak dostanę się do centrum miasta, gdzie miałam zarezerwowany nocleg. Tymczasem ku mojemu zaskoczeniu kasa biletowa była nadal otwarta (o 22.00) i bez problemu znalazłam autobus, który zabrał mnie do centrum tajemniczego miasta. Podczas jazdy myślałam jeszcze jak odnajdę drogę do mieszkania, w nocy. Jednak kiedy wysiadłam w centrum od razu spotkałam anioła – miejscową dziewczynę, która zaprowadziła mnie do mojego miejsca. Na pożegnanie mocno mnie uściskała i dodała ciepłe słowa otuchy, tak bardzo potrzebne gdy jesteś sam, w zupełnie obcym, dalekim kraju.

Calea Victoriei

Budynek, w którym znajdowało się moje zakwaterowanie był w stylu wczesnego modernizmu. Zabytkowa winda z drewnianymi drzwiami i witrażem w zielono-niebieskie kropki zawiozła mnie na trzecie piętro. Czas w malutkim studio zatrzymał się w latach 20-tych. Byłam szczęśliwa, że mogę być w tym zagatkowym świecie.

Następnego ranka spacerowałam po centrum Bukaresztu. Słońce rozgrzewało ulice oraz moją ciekawość.

Na śniadanie wybrałam przedziwną kanapkę z mini kawiarni, która serwowała rzeczy tylko na wynos. Aby je zjeść przysiadłam za pobliskim rogiem przy stole pod drzewami wraz miejscowymi, którzy także zajadali śniadanie. Pierwszy raz w życiu konsumowałam czarny jak węgiel chleb. W kanapce był także różowy jogurt, więc ta kanapka nie była zupełnie zwyczajna, ale wręcz bardzo artystyczna.

kanapka na śniadanie
drzwi windy

Miejsce docelowe Sybin

Po południu wróciłam na lotnisko, bo Bukareszt był pierwszym przystankiem do przygody, o której nawet wcześniej nie śniłam. Na lotnisku spotkałam wolontariuszy z różnych krajów i razem wyruszyliśmy do Sybina, specjalnym autobusem, który zorganizowano dla nas w ramach Międzynarodowego Programu Wolontariackiego.

Chłonęłam Rumunię z okien autokaru. Góry Transylwanii wyglądały pięknie i tajemniczo. Na stacji benzynowej podeszło do nas kilka dzikich psów. Dzikie psy są bardzo popularne w Rumunii i można je spotkać przy drogach całego kraju, a także w Bukareszcie.

Teraz jestem /przez prawie miesiąc/ w Sybinie – prawdopodobnie jednym z najpiękniejszych miast w Europie. Każdego dnia odkrywam niesamowite detale w architekturze tego miasteczka i mam wokół siebie wspaniałych ludzi – miejscowych ale także wolontariuszy z: Japonii, Włoch, Iranu, Chin, Bułgarii, Serbii, Mołdawii, Polski, Irlandii i Holandii.

Przygotowujemy się na tygodniowym szkoleniu do pracy na Festivalu International de Teatru de la Sibiu 2019 /Międzzynarodowym Festiwalu Teatralnym w Sybinie.

Rzeczy, których doświadczam w Sybinie prowadzą mnie każdego dnia, także poprzez moje lęki i niepewności.

Uwierz, że stąd możesz dotrzeć do lepszego brzegu – szepcze irlandzki poeta Seamus Heaney. A ja czuję, że ten wyjazd mnie zmieni.

(Visited 35 times, 2 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *