Sztuka kropli deszczu w Limerick

This post is also available in: English (angielski)

Zamiast rozpakowywać pudła w naszym nowym salonie, jedziemy do Limerick, miasta nad rzeką Shannon, 85 km od Galway, które bardzo lubię. Deszcz pada coraz bardziej, ale mam parasolkę w barwne paski i komponuję się z limeryckimi, kolorowymi drzwiami w wiktoriańskich kamienicach. Na płocie „Parku Ludzi” (People’s Park) witają nas zdjęcia mieszkańców, a pod jesiennymi drzewami leżą pomalowane rzeźby koni.

Według mnie w Limerick sztuka wyłania się właściwie na każdym rogu, czasem jest zbuntowana, bywa brudna, niezrozumiała, denerwująca lub wręcz odwrotnie bardzo delikatna jak wystawa Songs and the Soil (“Pieśni i Ziemia”) w Limerick City Gallery of Art. Artysta Mark Garry zaprosił do współpracy trzech innych artystów: Natalię Beylis, Padraiga Cunninghama i Sharon Phelan, aby przyjrzeli się relacji między krajobrazem a dźwiękiem. Ja dostrzegam w ich pracach drobne radości ziemi, których nie zauważymy pędząc, musimy się na nie znowu otworzyć jak w dzieciństwie, kiedy cieszyło nas zwykłe źdźbło trawy. Jednak w tej lekkiej sztuce skrywa się także tragedia grecka i społeczne elementy, ot życie.

Z drobniutkich koralików zaplecionych na sznurkach artysta ułożył delikatny krajobraz niemal niezauważalny, ale jak się okazuje odzwierciedla on matematyczny i logiczny układ klasycznego malarstwa krajobrazu. Swoją drogą, takie koraliki uwielbiałam nosić jako nastolatka.

W sali na parterze zainscenizowano łąkę kremowych kwiatów, które wyrastają z muszli – skorup, a może nawet z kości. Z kolei w innym pokoju na metalowym, płaskim kwadracie siedzi malutki motyl, prawie niewidoczny. Jest też tęcza upleciona z wielu cieniutkich nitek. Z tych artystycznych dzieł bije jakiś enigmatyczny spokój i melodia.

Natalia Beylis ustawiła na wąskiej białej półce serie kobaltowych buteleczek z naparami z kwiatów i jagód, które zebrała w swoim rodzinnym hrabstwie Leitrim. Zostawiła kwiaty, aby ładowały energię z deszczówki i ze światła słonecznego, a w trakcie procesu puszczała im muzykę. Na każdej buteleczce znajdziemy tytuł, a obok opis jaki to kwiat i który album muzyczny zapodała mu Natalia.

Na ulicy Mallow widzę jak chłopiec liczy krople deszczu na szybie samochodu. Patrzę na tę codzienną poezję z okna kawiarni naprzeciwko, popijając Americano z wielkiego błękitnego kubka i chrupiąc kanapkę ze szpinakiem i gigantyczną pieczarką. Trąbka Milesa Davisa przebija się przez rozmowy i wybiera puste żółte krzesło na tle czerwonych drzwi. Ulicą jedzie autobus, a zaraz potem przechodzi Afrykanka w barwnej spódnicy. Artysta Limerick, choć niektórzy nazwaliby go niebezpiecznym, albo gangsterskim, nie przestaje tworzyć. Jedzcie i odkrywajcie tę sztukę.

A poniżej możecie posłuchać o jakich ukrytych na wystawie koncepcjach opowiada jej twórca Mark Garry.

(Visited 62 times, 1 visits today)

1 Comment Sztuka kropli deszczu w Limerick

  1. Irena 21 listopada 2021 at 14:03

    te koraliki tworzą cieniutką tęczę 🙂

    Reply

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *