Torby płócienne ręcznie malowane przez Annę Rychert

This post is also available in: English (angielski)

Nareszcie w Galway prószy śnieg, wystawiam głowę za okno, białe płatki tańczą i sypią mi się na twarz. W Irlandii bardzo rzadko śnieży. Dzisiejszy śnieg też jest ulotny, wiem, że utrzyma się tylko jeden dzień, lecz teraz cieszę się nim jak dziecko.

Biegnę z aparatem nad rzekę, a po drodze na korytarzu dostrzegam przesyłkę z Polski. To płócienna torba z namalowaną Connemarą, którą zrobiła dla mnie Ania Rychert. Ucieszona, przewieszam ją przez ramię i wychodzę przez niebieskie drzwi, śnieg pada na łebek owcy i żółte trampki. A ja zastanawiam się czym sobie zasługuję na tak piękne niespodzianki od przyjaciół.

Światła, które w jednej chwili rozpogadzają zrezygnowane treści

Ania Rychert już od dziecka próbowała przenosić kredkami to co widzi na papier, na początku najczęściej szkicowała ptaki. Potem rysowanie i malowanie odsunęła na bok na wiele lat, choć wymyślała inne ręcznie robione rzeczy. Pewnego razu przeczytała w „Tygodniku Powszechnym” artykuł Moniki Andruszewskiej o pacjentach szpitala psychiatrycznego w Swatowie, gdzie część osób, to ofiary wojny domowej w Donbasie na Ukrainie, wtedy pomyślała, że mogłaby wysłać dla nich kartki świąteczne. Od tamtej pory przesyła je regularnie, a kolejnym pomysłem na podarunki były malowane płócienne torby. Te przesyłki są światłem i niekiedy wręcz cudem dla mających niełatwe życie podopiecznych szpitala, którzy czasami zostali porzuceni przez najbliższych. A Anna jest im już dobrze znana jako ciocia Ania.

Obraz namalowany na torbie można zabrać ze sobą wszędzie 

Teraz Ania maluje torby dla znajomych i stara się prezentować na nich ich zainteresowania i to co po prostu lubią. Uwielbia to robić, tworzenie ją relaksuje i daje satysfakcję. Portretuje ulotne chwile jak choćby grupę przyjaciół spacerujących po lesie. Na torbach Ani błyszczą w słońcu jezioro i przystań łódek, jesienne liście spadają na ścieżkę, zza bujnych drzew wyłania się gotycka wieża, a kot mruczy pod tęczą. Namalowała nawet bobreczki z bloga Justyny Paluch. Obrazy maluje też na T-shirtach, przede wszystkim dla wnuczki. Ilustracje Ani wyglądają jak ściągnięte z galerii, a na torbie lub bluzce można je zabrać ze sobą wszędzie.

Lubię torby z materiału nie tylko na zakupy. Noszę w nich książki, notesy, czasem kanapki, mogę w nich schować rękawiczki, czapkę, dodatkowy sweter. Torby płócienne nie da się opisać jednym słowem to coś więcej niż na pierwszy rzut oka się wydaje. Dzieła Ani są też trwałe, bo namalowane specjalnymi farbami do tkanin, a następnie zaprasowane.

Już wieczór, śnieg powoli topnieje, wszak przyfrunął tylko na jeden dzień. Torba wisi na wieszaku w przedpokoju i cieszy oko za każdym razem, gdy przechodzę. Jutro wyruszę z moją Connemarą na ramieniu w zwyczajny zaczarowany świat.

Co myślicie o torbach malowanych przez Anię? Można też taką torbę zamówić komuś na prezent. A Wy nosicie płócienne torby na co dzień?

Zdjęcia toreb pochodzą z kolekcji Anny Rychert. Prawa autorskie zastrzeżone.

(Visited 169 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *