Wakacyjna pocztówka z hrabstwa Clare

This post is also available in: English (angielski)

Na letnią eskapadę wybraliśmy się z M. aż trzy razy do hrabstwa Clare, które rozciąga się na południe od Galway. Znaleźliśmy krajobrazy jak z bajki. Gigantyczny płaskowyż krasowy, jasne przestrzenie oraz jaskinie, tajemnicze archeologiczne ślady, a także klify wszelkich rozmiarów i wesoło pokolorowane domki.

W Clare można spędzić tygodnie na eksplorowaniu

Dzika Atlantycka Droga /Wild Atlantic Way/, którą mkniemy na południe od Kinvary – uroczej wioski rybackiej, przypomina tę na Lazurowym Wybrzeżu – nie możemy się nadziwić. Wąska szosa faluje od skał do morza, w górę i w dół, tańczące na poboczu trawy głaszczą brzeg naszego auta.

To Irlandia, choć tym razem zamiast owiec pastwiska są pełne krów w barwach ziemi. Krajobraz wapiennego płaskowyżu /The Burren/ ciągnie się przez ponad 150 mil kwadratowych, a na jego końcu znajdują się Klify Moheru – olbrzymie zielono-skalne urwiska, jedna z najbardziej popularnych destynacji turystycznych Irlandii. Jednak klifów w hrabstwie Clare jest dużo i można eksplorować je także na uboczu jak choćby pomiędzy Doolin a Fanore. Przysiadamy samotnie na blokach skalnych i gapimy się w morze.  Clare słynie  również z magicznej flory oraz fauny.

Wspinaczka

Parkujemy samochód pod bramą pastwiska, przeskakujemy murek misternie ułożony ze skał. O, jednak są tu owce, tyle, że całkiem beżowe jak herbata z mlekiem.

Wspinamy się z poziomu morza. Ze szczelin pomiędzy skałami wyrastają różowe, rude, albo żółte kwiatki. Już na pewnej wysokości pokonujemy kolejny murek. A za nim tuż pod szczytem dostrzegam ruiny domku. Czy w XVI wieku okolica wyglądała tak samo? – zastanawiam się przez moment. Przed nami prawie pionowa ściana, a na jej szczycie tajemniczy kamienny kopiec i płaski suchy krzak rozłożony niczym wachlarz.

Siadamy na wystającym bloku, a w zasadzie rozciągamy się na nim niczym na macie, pod głowami zamiast poduszki pionowy gigant, a stopy lądują na miękkim mchu. Widzimy jak słońce powoli wpada do Atlantyku. Hen, hen za horyzontem przezroczyste kontury Galway i odległe wzgórza Connemary. Zaś bliżej nas, w dole jaśnieją białe domy wioski Fanore.

Ennis

Mkniemy drogą otuloną zielonością. Niektóre lokalne drogi Irlandii są niemal jak ścieżki, zmieści się na nich tylko jeden samochód. Trafiamy na taką dróżkę i przeciskamy się między żywopłotami. Chyba zaraz spotkamy elfa.

Po 65 kilometrach zatrzymujemy się na kawę w Ennis – stolicy hrabstwa Clare. Tego miasteczka nie wypada ominąć. Jest bardzo urocze z mnóstwem kawiarnianych stolików rozkładanych na małych placykach. Z pewnością poświęcę temu szczególnemu miejscu wkrótce osobny tekst. Przesiąknięci kolorami i nacieszeni smakiem kawy ruszamy w dalszą drogę.

in Ennis

Spanish Point

Przed laty rozbiła się u jego brzegów hiszpańska armada, stąd nazwa Spanish Point. Dzisiaj to mały kurort z piaszczystą plażą oraz z trawiastymi urwiskami, na które się wdrapujemy. Mamy wzgórze tylko dla siebie. Stamtąd widzimy jak Atlantyk roluje olbrzymie fale, a potem rozbija je o klify i plaże. Nigdy chyba nie widziałam aż tak spienionej kipieli. Zapach trawy i morza czaruje. Czujemy się szczęśliwi. Wcinamy kanapki oraz ciasto wiśniowe nic więcej nie trzeba.

Polecam Wam to piękne miejsce oraz całe hrabstwo Clare, w którym doświadczycie magii Irlandii.

A jakie są Wasze ostatnie odkrycia?

All photos by Maciek Doczyk. All right are reserved.

(Visited 58 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *