Amor y Amistad

This post is also available in: English (angielski)

Weekend rozpoczął się z przyjaciółmi. Najpierw włoska kawa z Agą na szczęśliwej ulicy Woodquay. A potem wieczór z Bią i Jackiem, którzy przynieśli nam roślinę prosto z Brazylii.

Wrześniowa sobota obudziła się w słońcu i mocnym błękicie i wcale nie wyglądała na początek jesieni, a raczej na kulminację lata. Ruszyliśmy więc z Cataliną na koralową plażę Trá an Dóilín niedaleko Galway. Rozłożyliśmy koc na wysuszonych algach, które pokrywają całą powierzchnię w zastępstwie pisku. Ręce zanurzyliśmy w białych i beżowych mikro bryłkach. A skóra na dłoniach stawała się gładsza.

fot. Maciek Doczyk

Jedliśmy ciasto migdałowe, gapiąc się na malownicze wzgórza i dwie rude krowy. Sceneria zaprojektowana bajecznie przez prostolinijną naturę. Niebo nad nami było persko niebieskie, a pojedyncze puszyste chmury wyglądały, jakby zostały namalowane świecowymi kredkami przez dziecko. Catalina dostała wiadomość, że w jej kraju, czyli w Kolumbii, celebruje się właśnie Dia del Amor y Amistad – Dzień miłości i przyjaźni. To święto zamiast Walentynek, ale oprócz miłości podkreśla także przyjaźń.

fot. Maciek Doczyk

Nigdy nie myślałam za dużo, czy mogę nazwać kogoś przyjacielem i czym w ogóle jest przyjaźń? Bo słoneczni ludzie towarzyszą mi w życiu od przedszkola. Czy to jakieś niezwykłe szczęście? Lub moja naturalna ciekawość drugiego człowieka? Nie mam pojęcia. Jednak bezustannie cieszę się jak dziecko z każdego spotkania. Niezależnie od tego, czy widujemy się często, czy rzadko. Świętuję moment, kiedy jesteśmy razem.

(Visited 53 times, 1 visits today)

Leave A Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *