Posts tagged szczęście

Moje grudniowe kartki

Za oknem kobaltowe niebo i dobrze znany dom z czerwonymi drzwiami. Kolorowe lampki przewieszone na karniszu świecą spokojem. Blask odbija się w czekoladowym spodku filiżanki.

Rozkładam mały stolik, kładę na nim morską deskę do krojenia. Obok na kanapie stare magazyny, nieprzeciętne papiery, ścinki oraz piórnik, a w nim konturówki, nożyczki, klej.

Continue reading

Portret Miasta

Pomyśl, że uciekasz i wpadasz na siebie. Najdłuższa droga to najkrótsza droga do domu

James Joyce

Moje miasto ma oczy głębokie jak Atlantyk. Gdy słońce czasem błyśnie, oczy miasta zmieniają się w kasztanowe psiaki, rozbiegane i ucieszone ulicami bez deszczu.

Continue reading

Brukselski Kot

Pewnej jesieni byłam w Brukseli. Wczoraj przypomniały mi o tym zdjęcia. Żółto-miedziane liście porozrzucane na chodnikach w centrum miasta, beżowo-szare kamienice, scenerie z domieszką pomarańczu i bordo  – to kolory Brukseli.

Continue reading

Latawce w Athenry

Jadę wreszcie pociągiem. Nie ważne, że tylko piętnaście minut, czuję ten sam zew przygody jak gdybym jechała do Dublina. Tymczasem wysiadam w Athenry – malutkiej miejscowości nieopodal Galway.

Na peronie spotykam Bronagh, również wolontariuszkę Galway2020. Będziemy dziś puszczać latawce z Hope it rains. Dziś nie pada, dzięki Bogu, ale wiatr jest jak zwykle. Kto bym tam widział Zachodnią Irlandię bez wiatru.

Continue reading

W drodze na Carrantuohill – owce, słonie i ja

Nie powinno się iść w góry samemu. Nigdy nie wiesz co może nagle się wydarzyć. Pewna kobieta, która nocowała u nas w zeszłym roku też twierdziła, że nic jej nie będzie, gdy pójdzie sama na Carrantuohill, a jednak utknęła w szczelinie i trzeba było ją ratować helikopterem.

 – powiedział John, kiedy oznajmiłam, że jutro wyruszam w góry sama. I miał rację, jednak moje pragnienie wspinaczki było silniejsze nawet od lęku, że wiatr zdmuchnie mnie z grani najwyższego szczytu Irlandii.

Continue reading