This post is also available in: English (angielski)
Poranna kawa pachnie niczym drzewka pomarańczowe na placyku Doña Elvira w Sewilli, choć za oknem mistyczna szarość. Siedzę na sofie jak na ławeczce wyłożonej ciepłymi kafelkami, lecz zamiast odgłosów wody w fontannie, zamęt pralki. Notes oparty o sztruksowe nogi. Nie potrafię wyłączyć poezji. Jest moim życiem.
Od dziecka zapisywałam notesy uczuciami. A kiedy byłam nastolatką ktoś zapytał mnie kim chcę być w dorosłym życiu. Odpowiedziałam, że poetką. Ale kim jest właściwie poeta? Czy to ktoś, kto wyskakuje nagle z pociągu w krajobraz, który go zafascynował?
Dla mnie poezja to wędrowanie pomiędzy codzienną kawą a placem wolności. Osobiście nie muszę nigdzie wyjeżdżać, żeby nieustannie podróżować. Choć jechać hen, hen poza lokalny świat również lubię. Ostatnio za sprawą pocztówki z mapą, w kształcie twarzy odwiedziłam Utrecht, w Holandii. Zielony rower, gramofon i książki wykleiła dla mnie Paulien, która wydaje się być poetką, choć nie mam pojęcia czy pisze wiersze.
Tomik poetycki „Szkice z wędrowania”
Jednym mrugnięciem przenoszę się do Cafe Rozrusznik we Wrocławiu, gdzie 24 stycznia 2014 roku odbyła się premiera mojego pierwszego tomiku: „Szkice z wędrowania”. Na wieczór autorski przybyło sporo osób i kameralna kawiarnia pękała przyjemnie w szwach. Główne okno zasłonił ekran, na którym pojawiały się alegoryczne obrazy nakręcone przez portugalskiego artystę Pedro Ferreira. Wiersze czytałam siedząc na barowym stołku, akompaniował mi zespół Derme (w składzie: Łukasz Zgrzebski, Piotr Brzezicki, Pedro Ferreira). Ach, było klimatycznie. Nawet jeden wiersz został zaśpiewany przez baristę – muzyka w rytm spontanicznej gitary. A ja nigdy bym się nie spodziewała, że akurat ten utwór mógłby być piosenką.
W ciągu paru miesięcy czerwone buty z okładki spakowałam do plecaka. Stoją teraz po drugiej stronie morza w przedpokoju na turkusowej wykładzinie w Galway. To w tym zachodnio-irlandzkim mieście Liza Bolton sfilmowała moje kolejne wiersze oraz wiersze Trevora Conwaya. A potem pobłogosławił nas Oscar Wilde i polecieliśmy na kameralny festiwal literacki „Białą Lokomotywę”, na który zaprosiła nas jego twórczyni także poetka Daria Danuta Lisiecka.
Czas na kolejny tomik wierszy
Następna kawa jest nieco zimna, ale nieskończona jak Atlantyk. Koperta ze znaczkiem z Taviry nadal leży na półce. To pierwsza przesyłka z kraju Fernanda Pessoi. Wyjęłam z niej tomik „Antologii polsko-portugalskiej” wysłany mi przez Katarinę Lavmel. Katarina buduje literackie mosty i do swoich projektów zaprasza poetów z rozmaitych krajów. Poprzez swoje działania motywuje by nie odstawiać poezji na boczny tor, ale traktować ją także jako miejsce spotkań z innymi. Grupa poetycka z Wrocławia, którą prowadzi Justyna Paluch, to także przestrzeń na spotkanie z różnymi poetami, w której czasami mogłam się znaleźć i za którą tęsknię. Przez parę lat w Galway tworzyliśmy z Trevorem i Lizą nasze literackie miejsce spotkań – Moonroes Writing Group. Czasami jeszcze powracamy do niego online. Poezja wydarza się bezustannie. Czuję, że przyszedł czas na kolejny tomik wierszy. Błękitne buty flamenco z Kadyksu już wystukują rytm.